Dlatego do ślubów zdecydowałem się na zestaw stałek. Staram się nieustannie mieszać szkła, zmieniać ogniskowe i szukać nowych ciekawych rozwiązań, mimo to jak bym się nie starał, to zawsze wracam do zestawu 24mm, 35mm i 85mm.
Dlaczego o tym piszę? Ponieważ, mimo że ogniskowe są stałe, to obiektywy ze względu na jasność są dosyć sporawe i ciężkie. Jest to niesamowicie ważne dlatego, że przy obiektywach stałoogniskowych opcje zoom mamy w nogach i wszystko to, co ma być bliżej lub dalej musimy wychodzić. Dlatego profesjonalny fotograf ślubny zazwyczaj w dniu ślubu pokonuje lekko między 10-15 km pieszo. Oczywiście zdarzają się wyjątki, bo znam takich, co robią nawet więcej.
Ci zaś, którzy poruszają się mało raczej mają mało różnorodne kadry i perspektywy.
Do tego oczywiście istotny jest backup w postaci drugiego aparatu, który zwisając z boku czasem może posłużyć jako zoom optyczny (śmiech).
Do czego zmierzam? Otóż to, co widać na pierwszy rzut oka i co cieszy moje plecy – nowa 85-ka jest ponad 2 razy mniejsza od 105mm, którego używałem do tej pory, i waży zaledwie niewiele ponad 600 gram.
To właśnie ta cecha sprawia, że nowa SIGMA 85mm F1.4 Art DG DN idealnie wpisuje się w scenariusz, w którym jako głównego aparatu używam Sony a7r III z ważącą ponad kilogram 35mm 1.2, zaś drugi aparat zwisa u boku z zapiętą 85-ką i prawię go nie czuję.