Przykład: jadąc nad Biebrzę zabieram 500 4 sport i zoom. Ok, siedzę, wyczekuję łosia, jest. Idzie w moją stronę, ok strzelam i bach łoś wychodzi z kadru, jest za blisko już. Łapię zooma, w porządku mam go całego, ok podchodzi bliżej, zmniejszam ogniskową, jest… w takich sytuacjach gdyby nie np. ten „malutki” nie miałbym zdjęć.
Inny przypadek, znów 500, znów Biebrza. Siedzimy, brak zwierząt, posucha. Ok, łapię „malutkiego” i schodzimy na ziemię, w krzaki, szukamy żyjątek, pasikoników, itp. uwierzcie mi, wciąga na godziny. Mógłbym z tym jednym obiektywem spędzić cały dzień na szukaniu obiektów.